1. dzień (niedziela 3.09.2023)
Nasza przygoda festiwalowa zaczęła się wcześnie, bo o godzinie 6:00 byliśmy już w drodze do Warszawy. Gdy dojechaliśmy na lotnisko im. Chopina dowiedzieliśmy się o opóźnieniu naszego lotu, więc chcąc umilić sobie czas oczekiwania nasz nowo poznany akordeonista – Paweł (który jest naszym rówieśnikiem) zaczął grać nam na lotniskowym fortepianie, a my wesoło podśpiewywaliśmy. Stanowiło to również atrakcję dla innych podróżnych, ale w końcu nadszedł ten moment i wystartowaliśmy. Po tym jak niektórzy przeżyli swój pierwszy raz w samolocie wylądowaliśmy szczęśliwie w Lizbonie, gdzie czekali już na nas nasi piloci – Pedro, Flavia i Margerida oraz wolontariusze z grupy dziecięcej ich zespołu. Prosto z lotniska autokarem pojechaliśmy do festiwalowego miasta Santarém, gdzie w lokalnym centrum kultury czekała na nas kolacja oraz organizatorzy. Po posiłku i krótkim zapoznaniu udaliśmy się do naszego sielskiego zakwaterowania w pobliżu Santarém o ciekawej nazwie „Fonte Boa” (nie ubierając w słowa – całkowite odludzie…)
2. dzień (poniedziałek 4.09)
Z samego rana dowiedzieliśmy się o przedszkolu znajdującym się pod nami – w tym samym budynku na parterze, co oznajmiły nam wesoło bawiące się na rowerkach dzieci, jak i te płaczące przy rozstaniu z rodzicami. Dla nich po śniadaniu daliśmy krótki pokaz naszych tanecznych i wokalnych umiejętności, a następnie wspólnie zatańczyliśmy polkę lubelską – naszego uliczniaka (byliśmy dodatkowo uszczęśliwieni, bo w nagrodę dostaliśmy wodę, której nam bardzo brakowało, a do sklepu bardzo daleko…). Na obiad udaliśmy się do poznanego wczoraj lokalnego domu kultury. Nasze menu składało się z zupy warzywnej (która jak się później okazało była stałym punktem popołudniowych posiłków) oraz sałatki wraz z pieczonym kurczakiem i ziemniakami. Po obiedzie ruszyliśmy na zwiedzanie ciekawych i pięknych zabytków oraz punktów widokowych naszego starogotyckiego miasta, przez które leniwie przepływa rzeka Tag. Po pełnym wrażeń długim spacerze i kolacji, zmęczeni, ale zadowoleni (po drodze zrobiliśmy zakupy) wróciliśmy busami do naszego “akademika”.
3. dzień (wtorek 5.09)
Po dniu odpoczynku i zwiedzania Santarém nadszedł czas na poznanie tancerzy z innych krajów: Kostaryki, Włoch (Sardynii) oraz oczywiście Portugalii. Przed integracją całą grupą pojechaliśmy na okoliczny basen. Zabawę zapewniały nam liczne zjeżdżalnie, jednak pogoda pokrzyżowała nam plany i musieliśmy niestety wracać do miejsca naszego pobytu. Po odpoczynku wybraliśmy się wszyscy na uroczystą kolację, na której mogliśmy skosztować portugalskie przysmaki i dania. W tym czasie odbyło się także oficjalne powitanie zespołów przez włodarza Santarem, krótka prezentacja zespołów i wymiana podarków. Po zjedzonym posiłku organizatorzy zapewnili nam wspólną zabawę przy portugalskiej kapeli. Zadowoleni wróciliśmy wieczorem do naszego miejsca pobytu oraz poszliśmy grzecznie spać.
4. dzień (środa 6.09)
Po dobrze przespanej nocy i śniadaniu, pojechaliśmy do Casa Do Campino (naszego lokalnego domu kultury), gdzie odbyły się próby sceniczne poszczególnych zespołów oraz nauka wspólnego tańca finałowego. Po lunchu, o godzinie 16tej odbył się pierwszy koncert festiwalowy, na którym nasz zespół zaprezentował tańce lubelskie. Po koncercie odbyło się uroczyste otwarcie festiwalu przed pomnikiem wieloletniego dyrektora festiwalu i założyciela lokalnego zespołu Celestino Graca. Z każdego zespołu została wybrana para do wciągnięcia na maszt flagi swojego kraju (z naszą organizatorzy zaliczyli drobną wpadkę, gdyż pomylili ją z flagą Indonezji, ale na szczęście szybko naprawili swój błąd i wszystko dobrze się zakończyło). Wieczorem udaliśmy się na koncert do pobliskiej miejscowości – Almeirim, gdzie na deskach prawdziwego teatru zaprezentowałyśmy nasze tańce rzeszowskie i kujawiaka z oberkiem. Drogę powrotną umiliło nam wspólne śpiewanie z innymi zespołami w autokarze. Wykończeni po całym dniu festiwalowych atrakcji szybko poszliśmy spać.
5. dzień (czwartek 7.09)
Z „Fonte Boa” wyjechaliśmy już o 10tej, bo dzień zapowiadał się niezwykle intensywnie. Festiwalowy program rozpoczęliśmy przemarszem ulicami Santarem – swoim tańcem i śpiewem zapraszaliśmy na kolejne festiwalowe wydarzenia. Jednym z nich było seminarium ”Discover Worlds”, na którym oprócz prezentacji multimedialnych kierownicy uczestniczących zespołów przedstawiali informacje i ciekawostki promujące ich ojczyste kraje. Po lanczu wyruszyliśmy do oddalonego o 80 km Abrantes. Zaraz po przybyciu wystąpiliśmy w lokalnym centrum handlowym (przy okazji była to dobra rozgrzewka przed wieczornym koncertem), a po promocji festiwalu korzystając z okazji udaliśmy się na krótkie zakupy, a potem na kolację.
Koncert festiwalowy odbywał się tym razem na scenie plenerowej malowniczej starówki Abrantes. Widownia wypełniała każde możliwe miejsce i z wielkim entuzjazmem podziwiała naszą prezentację – kujawiaka z oberkiem, krakowiaka, przyśpiewki i tańce podlaskie. Jej serdeczność pozwoliła pomimo późnej pory (tańczyliśmy po 23ciej) wyzwolić w nas nowe pokłady energii, ale wisienką na torcie była zaśpiewana przez nas na koniec piosenka portugalska -Tijanika, i owacje na stojąco. Po tak pełnym wrażeń dniu marzyliśmy już tylko o położeniu się do łóżek…
6. dzień (piątek 8.09)
Po ciężkiej pobudce i śniadaniu w autokarze (nie wszyscy zdążyli zjeść w Fonte Boa) wyjechaliśmy na wspólną wycieczkę z zespołem włoskim do Fátimy i nad morze. Zwiedzanie i spacer po terenach sanktuarium w celu uduchowienia i pomodlenia się zajęły nam ok. 2 godzin. Oczywiście nie obyło się bez z szybkich zakupów tematycznych pamiątek. Maturzyści nie mogli opuścić tego świętego miejsca bez zdobycia czarnych długopisów, co nie okazało się takie proste. Na zakończenie cała grupa wspólnie z kapelą zaśpiewała na placu fatimskim pieśń „Ave Maria”. Popołudnie spędziliśmy nad Oceanem Atlantyckim w Nazaré. Malownicza plaża służyła nam jako plan zdjęciowy, fale wzburzonego oceanu były ogromną atrakcją, a portugalski piasek idealnie wygładził nasze zmęczone stópki. Szkoda tylko, że ten czas tak szybko upłynął i musieliśmy wracać. Po szybkiej drzemce w akademickich pokojach pora była zbierać się na koncert w Santarem. Najpierw wspólna kolacja ze wszystkimi krajami, a w trakcie czekania na naszą kolej umilaliśmy sobie czas rozmowami, drzemkami i mocnym espresso. Piątkowy występ z pewnością zapamiętamy na długo… szczególnie osoby, które nie do końca pamiętały jak wygląda skompletowany strój rzeszowski. Ale nie daliśmy plamy i w pełnej krasie wystąpiliśmy kończąc naszą prezentację tańców spod Rzeszowa Tijaniką, która również zdobyła serca tutejszej publiczności. Powroty późną nocą towarzyszyły nam przez cały festiwal, również w piątek.
7. dzień (sobota 9.09)
W sobotę nasza grupa wraz z kapelą miała przyjemność uczestniczenia w barwnym korowodzie ulicami Santarém. Po mini koncercie w galerii handlowej, gdzie zaprezentowaliśmy tańce lubelskie i oczywistych dla nas zakupach spożywczych, które stały się już codziennością zjedliśmy lunch i na czas wolny wróciliśmy do Fonte Boa, by odespać trudy wczorajszego dnia. Przed koncertem na naszym akademickim korytarzu odbyły się dwie 18stki – Damiana i pana Krzysia z kapeli. W czasie urodzinowego party wypiliśmy wspólnie toast (coca cola zamiast szampana), odśpiewaliśmy wiązankę życzeń i posmakowaliśmy regionalnych wypieków, pełniących rolę tortów urodzinowych. Po przyjęciu powróciliśmy do obowiązków festiwalowych, zbierając się na jeden z głównych koncertów. Sobotni występ był bardzo udany, co potwierdziła szalejąca z zachwytu publiczność, śpiewająca z nami portugalską piosenkę na stojąco. Ostatnim punktem programu tego dnia, była wspólna zabawa, prawie do rana…
8. dzień (niedziela 10.09)
Kolejny dzień naszej Portugalskiej przygody zaczęliśmy od porannych przygotowań do animacji, w których w czasie lanczu naszymi przyśpiewkami zachęcaliśmy inne zespoły do wspólnej do zabawy. Tego dnia odbywał się główny koncert kończący festiwal, dlatego wszyscy tancerze oraz kapele mieli wolne popołudnie, by dobrze przygotować się na ważny wieczór. Po występach innych grup nadszedł czas i na nas. Zaprezentowaliśmy tańce lubelskie przedstawiając region, z którego pochodzimy. Wszyscy dali z siebie wszystko, aby na koniec festiwalu pokazać, czym jest dla nas taniec.
Na oficjalnym zakończeniu reprezentacja naszych tancerzy uczestniczyła jeszcze w tańcu finałowym, który wcale nie był łatwy. Ale nasi poradzili sobie znakomicie, a taniec ten sprawił wiele radości zarówno tancerzom, jak i widowni. Po występach wszystkie zespoły brały udział w uroczystej kolacji, po której część zespołów zaczęła się zbierać i pakować, a my czekaliśmy wykorzystując wspólne jeszcze chwile na rozmowy, by ich pożegnać. Gdy o drugiej nad ranem zespoły z Włoch i Kostaryki wyjechały poszliśmy szybko spać, bo następnego dnia czekała na nas kolejna ciekawa przygoda.
9. dzień (poniedziałek 11.09)
Dziś na celowniku kolorowa stolica Portugalii – Lizbona. Pogoda była upalna, mimo iż się nie zapowiadało. Na początku wybraliśmy się do Klasztoru Hieronimitów, który jest jednym z najważniejszych budynków sakralnych w całym kraju, wpisanym na listę UNESCO. Był on budowany przez ponad pół wieku i jest kwintesencją stylu manuelińskiego, którego fasada robi niesamowite wrażenie już z zewnątrz, jakby pokryta jakąś misterną koronką. Następnie przeszliśmy pod Pomnik Odkrywców, który góruje nad rzeką Tag – to właśnie stąd wypływano odkrywać niezmierzone oceany. Przed pomnikiem znajduje się mozaika przedstawiająca mapę świata, na której są zaznaczone daty portugalskich odkryć geograficznych. Po zwiedzeniu i zrobieniu pięknych zdjęć wybraliśmy się na przejażdżkę krajoznawczą żółtym tramwajem po Lizbonie. Te tramwaje są znakiem rozpoznawczym Lizbony i jeżdżą po urokliwych, wąskich uliczkach starego miasta. Dotarliśmy jednym z nich na punkt widokowy Miradouro das Portas do Sol i stamtąd podziwialiśmy śliczne domki z pomarańczowymi dachami i piękne wybrzeże rzeki Tag. Na tym zakończyło się nasze spotkanie z Lizboną. Dzień był wyczerpujący, ale piękne i niezapomniane widoki stolicy Portugalii wynagrodziły wielogodzinny spacer po mieście.
10. dzień (wtorek 12.09)
Dziś ostatni dzień naszego wyjazdu. Przed południem odwiedziliśmy dom opieki dla osób niepełnosprawnych. Tam na nasze powitanie gospodarze przygotowali krótką część artystyczną – wystąpił zespól wokalny i mała orkiestra, która zagrała do podkładu polskiego krakowiaka. My zaprezentowaliśmy tańce lubelskie, podlaskie, uliczniaka i nasze przyśpiewki. Po obiedzie, jakim nas ugoszczono w ośrodku wybraliśmy się na basen, na którym spędziliśmy prawie 5 godzin! Prawdziwy relaks – pogoda dopisywała i atrakcji na basenie nie brakowało. Było to wspaniałe zakończenie naszego tournee. Ostania kolacja w Casa Do Campino, na którą przybyli organizatorzy, nasi piloci oraz osoby zaangażowane w festiwal była pełna ciepłych słów uznania i podziękowań z obu stron.
A w „naszym akademiku” po krótkim odpoczynku przyszedł czas na pakowanie, ważenie walizek, a potem pożegnanie – trudno było rozstać się z naszymi festiwalowymi opiekunami, z którymi zżyliśmy się przez te 10 dni. O godzinie 2:00 wyjechaliśmy na lotnisko do Lizbony.