III Folk International Festival Leon forte
Sycylia
2008…

 

Tego lata trzecia grupa, licząc od najstarszej, reprezentowała naszą „Zamojszczyznę” w słonecznej Italii oraz na Sycylii.

Podróż, choć była męcząca i dość niewygodna- 22 godziny autokarem, nie przeszkodziła tancerzom i muzykom w podziwianiu włoskich urokliwych terenów. W czasie zaplanowanego jednodniowego postoju w pięknej Wenecji mieliśmy okazję zobaczyć słynne gondole i zwiedzić kanały. Po całym dniu podziwiania niezwykle interesującej architektury weneckiej trzeba było ruszyć dalej w drogę, aby zdążyć na festiwal, który był celem naszej podróży. A w autokarze… gitara, śpiew i ogólny gwar. Gdy już nad ranem dojechaliśmy do celu – Frascineto w Calabrii, odczuliśmy pierwszą niedogodność, a mianowicie brak porządnego śniadania, takiego „po polsku”. Malutki, słodki rogalik i nic więcej… burczało nam w brzuchach. To było straszne na początku, lecz do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Wolny czas, którego mieliśmy sporo, umilał nam przepiękny krajobraz, bo nasze miejsce zamieszkania otaczał pas gór- Małe Dolomity. Po zapoznaniu się z okolicą przyszła pora na pierwszą „paradę”. Przebrani w nasze piękne i barwne polskie stroje ruszyliśmy pokazać Włochom nasz folklor. Podczas koncertu tańczyliśmy ile sił w nogach, potem zdjęcia i pierwsze przyjaźnie. Młodzi tancerze z trzeciej grupy na pierwszym „poważnym” zagranicznym wyjeździe uświadomili sobie, jak ważny jest odpoczynek. Wszyscy podsypiali na schodach, tak- na schodach, w oczekiwaniu na swoje wejście o tak późnej porze, bo koncerty w tamtejszym klimacie odbywały się środku nocy.

Następnego dnia znowu ciastko i kawa na śniadanie a makaron na obiad. Później dziewczyny zabierały się za plecienia pięknych i długich warkoczy, makijażu by podkreślić polską urodę. Po intensywnych przygotowaniach kolejny przemarsz, przyśpiewki, tańce, a w efekcie – zachwyceni nami Włosi.

W wolny dzień, podczas plażowania, tradycyjnie zorganizowaliśmy otrzęsiny dla nowych „eksportowych” tancerzy. Nie obyło się bez magicznej mikstury, szybkiego tańca w wodzie i przysięgi. Zabawa była bardzo udana. Dała wszystkim wiele radości, szczególnie otrząsanym.

Po kilku dniach festiwalu, pokazaniu polskiego folkloru, poznaniu innych kultur, zawiązaniu międzynarodowych przyjaźni nadszedł czas na rozstanie… Z Calabrii popłynęliśmy promem na Sycylię do Leonforte, typowego sycylijskiego miasteczka – wąskie uliczki, mnóstwo schodów. Te schody śniły nam się po nocach…I ponownie zaczęły się parady, śpiew i późnonocne koncerty, które trwały do białego rana.

Po prawie dwutygodniowym poznawaniu kraju i kultury włoskiej stwierdziliśmy, że poza skromnymi śniadaniami i wielogodzinnymi oczekiwaniami na koncerty wszystko było fantastyczne! Daliśmy z siebie wszystko, aby godnie reprezentować nasz kraj, aby zostawić po sobie jak najlepsze wspomnienia.

I znów nadszedł czas na pożegnanie i wyjazd… W drodze powrotnej do Polski mieliśmy jednodniowy postój w Rzymie. Był to intensywnie spędzony dzień, choć i tak nie daliśmy rady zobaczyć wszystkich jego wspaniałych zabytków. Wykorzystaliśmy każdą chwilę, aby poznać miasto papieża.

Pozostały tylko fotografie i wspomnienia…

Agnieszka Polska