Relacja z wyprawy do Chin – Changzhou i Hangzgou 2017

14 października 2017 :: 23:00
zdj.Chiny1
zdj.Chiny1
zdj.Chiny 2
22528392_10211852177674130_3899659830502521472_n
22528503_10211852176874110_3584492150609715646_n
22553842_10211831961368735_87559761_o
22554923_10211852176114091_7097207521383676271_n
22556187_10211831955808596_638299833_o
22642020_10211831847285883_2117325964_o
20171014_10_47_15_Pro
20171015_170753
20171015_170804
20171016_08_24_22_Pro
20171016_08_45_39_Pro
20171016_155238
20171016_160849
20171016_161744
20171017_05_11_25_Pro
20171017_05_14_19_Pro
20171017_124255
20171017_124513
20171017_124859
20171017_125142
20171017_145946
20171017_150100
20171017_152941
20171017_153016
20171017_153534
20171018_04_48_03_Pro
20171018_07_39_45_Pro
20171018_13_50_25_Pro
20171019_03_53_30_Pro
20171019_09_16_51_Pro
20171019_09_44_33_Pro
20171019_09_50_32_Pro
20171019_09_54_09_Pro
20171019_09_57_37_Pro
20171020_03_13_31_Pro
20171020_04_08_19_Pro
20171020_04_34_20_Pro
20171020_04_44_32_Pro
20171020_13_21_43_Pro
20171020_13_22_49_Pro
20171020_180427
IMG_20171020_190154
20171021_09_39_07_Pro
20171021_14_04_55_Pro
20171021_14_06_07_Pro
20171021_213632
20171022_04_00_23_Pro
20171022_04_00_47_Pro
20171022_04_18_20_Pro
received_531949723816619
20171022_04_23_39_Pro
20171022_04_41_14_Pro (2)
20171022_04_47_52_Pro
20171022_04_50_24_Pro
20171022_04_50_56_Pro
20171022_04_51_11_Pro
20171022_07_02_22_Pro
20171022_08_47_16_Pro
20171023_03_40_10_Pro
20171023_03_40_42_Pro
20171023_04_08_48_Pro
20171023_04_13_05_Pro
20171023_04_52_07_Pro
20171023_05_00_00_Pro
20171023_05_11_11_Pro
20171023_08_10_11_Pro
20171023_08_11_24_Pro
20171023_141311
20171023_141459
20171024_03_59_15_Pro
20171024_04_15_02_Pro
20171024_04_18_10_Pro
20171024_04_22_26_Pro
20171024_04_55_06_Pro
20171024_05_13_23_Pro
20171024_05_14_55_Pro
20171024_08_23_38_Pro
20171024_08_49_00_Pro
20171024_08_59_59_Pro
20171024_095836
20171024_100355
20171024_100426
20171024_100714
20171024_100737
20171024_102411
20171024_104409
20171024_104534
20171024_104625
20171024_104906
20171024_124645
20171024_131206
20171024_133607
20171025_07_45_57_Pro
20171025_07_45_57_Pro
20171025_07_49_05_Pro
20171025_07_49_05_Pro
20171025_07_56_17_Pro
20171025_07_56_17_Pro
20171025_07_59_59_Pro (2)
20171025_07_59_59_Pro (2)
20171025_08_02_40_Pro
20171025_08_20_29_Pro
20171026_06_41_55_Pro
20171026_06_59_29_Pro
20171026_07_11_06_Pro
20171026_07_14_33_Pro
20171026_07_16_59_Pro
20171026_07_32_18_Pro
20171026_07_35_06_Pro
20171026_100930
20171026_100959
20171026_104225
20171026_105358
20171026_105436
20171026_105505
20171026_105712
20171026_105758
20171026_105939
20171026_110647
20171026_110907
20171026_111736
20171026_115816
20171026_143004
20171026_143029
20171026_143110
20171026_144741
20171026_144848
20171026_144913
20171027_04_27_38_Pro
20171027_05_14_14_Pro
20171027_05_16_18_Pro
20171027_07_02_47_Pro
20171027_07_08_16_Pro
20171027_07_08_25_Pro
20171027_07_32_02_Pro
20171027_14_41_10_Pro
20171027_15_02_32_Pro
20171027_174708
20171027_205925
20171027_210101
20171027_210141
20171027_210310

Wyjazd zorganizowano przy wsparciu finansowym Grupy Azoty Zakładów Azotowych “Puławy” S.A.

Dzień pierwszy

W środę, 11 października z samego rana rozpoczęliśmy naszą wyprawę do Changzhou w Chinach. Z lotniska w Warszawie wyruszyliśmy najpierw do Moskwy, a potem do Szanghaju. Mimo długich godzin spędzonych w samolocie podróż minęła nam przyjemnie i szczęśliwie dotarliśmy na lotnisko Pudong w Shanghaju, gdzie oczekiwała nas, dobrze nam znana, nasza chińska przewodniczka Pani Molan z tłumaczkami. Przy okazji pobytu w Szanghaju mieliśmy możliwość wybrać się na punkt widokowy – Bund nad rzeką Huang Pu, by podziwiać imponującą panoramę tego pięknego miasta. Po krótkim zwiedzaniu i kilku godzinach podróży autokarem dotarliśmy do naszego luksusowego Olympic Mingdu Hotel w Changzhou, w którym zostaliśmy bardzo ciepło powitani. Już na pierwszym posiłku w naszej hotelowej restauracji spróbowaliśmy tradycyjnych dań kuchni chińskiej. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni!

Dzień drugi

Po nocy spędzonej wreszcie w wygodnych łóżkach i pysznym śniadaniu mogliśmy regenerować siły aż do lunchu! Następnie zaproszono nas do obejrzenia ekspozycji w Changzhou Chinese Museum, gdzie zapoznaliśmy się z historią, kulturą i dziedzictwem Chin. Dowiedzieliśmy się również, jak na przestrzeni wieków rozwijało się miasto Chanzhou, które przez przeszło 2500 lat zmieniło się z małej osady w 5-cio milionową aglomerację. Ciekawostką jest, że najstarsze eksponaty w tym muzeum mają po kilka tysięcy lat. Zobaczyliśmy między innymi antyczne grzebienie, które wynaleziono właśnie w tym mieście oraz damską kosmetyczkę sprzed kilku tysięcy lat.

W drodze powrotnej do hotelu wstąpiliśmy na szybkie, lecz absolutnie nie małe, zakupy. W dobrych humorach, z entuzjazmem przyjęliśmy decyzję Pani Moniki o próbie wokalnej w autokarze. Szło nam tak dobrze, że aż Pani Molan zapytała z jakiego powodu jesteśmy tak szczęśliwi. Gdy wyczerpały się pieśni patriotyczne „prześpiewaliśmy” repertuar ludowy i nie tylko…

Wieczorem czekała nas kolejna niespodzianka. Zabrano nas na basen olimpijski, gdzie chętni mogli spróbować swych sił na takim obiekcie. Kontrola stanu osobowego na wieczornym spotkaniu organizacyjnym wykazała, że zarówno kondycja jak i umiejętności pływackie uczestników wyjazdu są na zadowalającym poziomie….

Dzień trzeci

Ten dzień rozpoczęliśmy próbą w siedzibie telewizji w Golden Hall, imponującym drapaczu chmur. Przed południem mieliśmy okazję sprawdzić scenę oraz nauczyć się wspólnego tańca finałowego dzisiejszego koncertu. Kolejnym punktem dnia była próba generalna. Potem kolejna próba generalna w kostiumach. Następnie, po chwilce oczekiwania (chińskiej chwilce…) byliśmy gotowi do wystąpienia w ceremonii otwarcia festiwalu – Changzhou International Folk Art Week. Najpierw zaprezentowaliśmy tańce rzeszowskie, a następnie krakowiaka. Nie wiemy do końca czy nasz występ podobał się publiczności, ale brawa po naszych wystąpieniach trwały średnio pięć razy dłużej niż w przypadku pozostałych zespołów, nie wyłączając zespołów chińskich. Po powrocie do hotelu czekała nas bardzo miła niespodzianka. Spotkanie z organizatorami, tłum reporterów, telewizja a na zakończenie spotkania każdy z nas otrzymał prezent – misternie wykonany drewniany grzebień, chluba miasta Changzhou. Uważa się, że grzebień do włosów został wynaleziony właśnie tutaj około 1600 lat temu.

Dzień czwarty (15.10.2017)

Punkt dziesiąta wyruszyliśmy do prowincji Jintan District. W południe, wraz z innymi uczestnikami festiwalu, mieliśmy okazję skosztować tradycyjnych chińskich potraw w lokalnej restauracji. Podczas posiłku zostaliśmy mile zaskoczeni muzycznym występem zambijskiego tancerza. Następnie udaliśmy się do „chińskiej Wenecji” Changdang Lake czyli Wodnego Miasta, by poznać tutejszą kulturę i osiągnięcia Chin za panowania różnych dynastii. Wszystkich urzekł nietuzinkowy styl architektoniczny (dzięki któremu powstało wiele pięknych zdjęć). Warto tu zaznaczyć, że podczas całej wizyty tłum fotoreporterów nie odstępował nas na krok. Kolejnym punktem tego dnia była chińska parada z udziałem regionalnych zespołów. Ich nietypowe stroje oraz ludowe tańce mogliśmy podziwiać na scenie podczas występów. Aby nabrać sił wróciliśmy na obiad do wyżej wspomnianej restauracji. Dzień zakończyliśmy koncertem przedstawiając tańce rzeszowskie i krakowiaka, za co uzyskaliśmy gromkie brawa od publiczności.

Dzień piąty (16.10.2017)

Ten dzień zaczęliśmy od lunchu w miejscowej restauracji. Najedzeni odwiedziliśmy ogromną galerię handlową. Swoim niecodziennym wyglądem przypominała zamek, który podbił nasze serca, ale był zbyt warowny dla naszych portfeli. Następnie udaliśmy się do kompleksu szkół średnich – Xinqiao, w którym odbył się festiwalowy koncert. Chwilę przed występem zrobiliśmy próbę, a następnie w dosłownie kilka minut przygotowaliśmy się do wyjścia na scenę. Z pełnym zaangażowaniem zaprezentowaliśmy tańce podlaskie oraz pierwszą część układu tańców rzeszowskich. Podsumowaniem koncertu był występ finałowy wszystkich zespołów. Następnie zostaliśmy mile przyjęci na obiedzie, podczas którego mieliśmy okazję poznać smak kolejnych chińskich potraw (o dziwo z dnia na dzień smakują coraz lepiej!). Na zakończenie dnia odbyło się nieformalne spotkanie towarzyskie zainicjowane przez naszą grupę, podczas którego zjedliśmy pyszną, włoską kolację. Nasza nieoceniona opiekunka Pani Molan zapewniła nam miejsce w hotelu na krótką dyskotekę, gdzie miło spędziliśmy czas z naszymi chińskimi przyjaciółmi.

Dzień szósty (17.10.2017)

Od razu po śniadaniu wyruszyliśmy do Changzhou ART Vocational College, szkoły przepełnionej utalentowanymi uczniami chcącymi, a właściwie zdeterminowanymi, by rozwijać swoje zdolności. W celu nabrania sił udaliśmy się najpierw do stołówki na pyszny lunch. Pełni energii poznawaliśmy tajemnice tego urokliwego miejsca, swoistej kuźni talentów. Pierwszym etapem zwiedzania był krótki koncert muzyczny, po którym niektórzy z nas mieli okazję spróbować swoich sił w grze na przedstawionych nam tradycyjnych instrumentach. Później zagłębiliśmy się w strefę taneczną, podziwiając przygotowane choreografie. Na koniec udaliśmy się do centrum projektowania, gdzie mogliśmy dowiedzieć się więcej o haftowaniu, rzeźbiarstwie oraz nowoczesnych technologiach. Godzinę przed rozpoczęciem koncertu poszliśmy do garderoby przygotować się do występu dla uczniów tej uczelni. Tańce podlaskie i krakowiaki podbiły serca publiczności. Przed powrotem do hotelu ponownie odwiedziliśmy studencką stołówkę, co nie wykluczyło tego, że w hotelu czekała na nas wykwintna kolacja.

Dzień 7

W środę z samego rana Pani Monika odebrała podziękowania i oficjalny certyfikat potwierdzający udział ZPiT Zamojszczyzna w II Międzynarodowym Tygodniu Folklorystycznym w Changzhou. Usłyszała wiele ciepłych słów i zachwytów od głównych organizatorów dotyczących naszej grupy, a w szczególności poziomu artystycznego naszych prezentacji.

Następnie, po wczesnym śniadaniu wyjechaliśmy na pyszny chiński lunch do restauracji. Najedzeni i szczęśliwi pojechaliśmy na zakończenie festiwalu do Red Star Theatre, by móc pięknie zatańczyć. O godzinie 15tej rozpoczęliśmy koncert, który zakończył tygodniowy festiwal. Udany występ uczciliśmy wspólnym obiadem wraz z organizatorami i pozostałymi zespołami w tej samej wykwintnej restauracji. Po powrocie do hotelu czekała na naszych pilotów ogromna niespodzianka. By nigdy o nas nie zapomnieli postanowiliśmy zrobić z nich polskich tancerzy, przebierając ich w nasze kostiumy. Tańcem, śpiewem i drobnymi upominkami podziękowaliśmy im za troskliwą opiekę i serdeczność, a w szczególności ich szefowej, nieocenionej Pani Molan. Na ręce wspanialej menadżerki restauracji hotelowej złożyliśmy wyrazy wdzięczności za fantastyczną gościnę.

To był naprawdę niezwykły festiwal, który na długo pozostanie w naszej pamięci! Po niesamowitych wrażeniach pożegnalnego spotkania gospodarze oczywiście nie pozwolili nam pójść spać bez pełnych brzuszków. Było przepysznie!

Dzień 8

19 października, w czwartek wstaliśmy ostatni raz na śniadanie w naszym niezwykłym hotelu. Z ogromnym smutkiem pożegnaliśmy część naszych pilotów oraz szefową restauracji i wyruszyliśmy w podróż w nieznane. Wiedzieliśmy tylko, że jedziemy do Hangzhou na kolejny festiwal. Ale na szczęście nie zostaliśmy całkiem sami. Towarzyszyła nam Pani Molan wraz z dwoma pilotkami. Z jej inicjatywy mieliśmy możliwość zwiedzić urokliwe wybrzeże jeziora West Lake, które jest swoistą oazą zieleni i spokoju pośród wielkiej aglomeracji jaką stanowi Hangzhou – dziewięciomilionowa stolica prowincji Zhejiang. Po długim spacerze i niezliczonych sesjach zdjęciowych pojechaliśmy do Hotelu Edinburgh Holiday. Tu pożegnaliśmy naszych przyjaciół z Changzhou i chociaż upału nie było to niektórym spociły się oczy… Po zakwaterowaniu w tym „drapaczu chmur” i to na różnych piętrach okazało się, że szybciej jest przemieszczać się schodami niż doczekać się jednej z trzech wiecznie kursujących wind. Na szczęście nie mieszkamy powyżej siedemnastego piętra, a na trzydzieste wjeżdżamy wyłącznie, aby zrobić zdjęcia…

Jedynym punktem naszego wieczornego programu była kolacja. No cóż… Ilość serwowanych dań pomniejszyła się wielokrotnie, ale i tak każdy coś dobrego dla siebie znalazł.

Dzień 9

Tego dnia wstaliśmy bardzo wcześnie, o 7.00 mieliśmy już śniadanie. Było to spowodowane naszym wyjazdem na targi firm turystycznych i wypoczynkowych „Word Leisure EXPO”, na których wiele firm zachęcało do korzystania ze swoich usług (między innymi wręczając liczne upominki ?). Nasza pani pilotka zaprowadziła nas najpierw na salę obrad, następnie na salę, gdzie prezydenci najbogatszych państw świata jedli obiad oraz w miejsce, gdzie na tle flag były wykonywane zdjęcia z zeszłorocznego szczytu „G20”. Podekscytowani i pełni wrazeń wróciliśmy do hotelu, aby zjeść pyszny i europejski obiad, którego bardzo nam brakowało i przygotować się do koncertu. Występ odbywał się w ogromniej galerii handlowej, w której popisaliśmy się krakowiakiem oraz bardzo wyczekiwanym przez nas kujawiakiem z oberkiem. Przed wejściem na scenę, jak i pomiędzy tańcami znaleźliśmy oczywiście czas na liczne sesje zdjęciowe. Kiedy już każdy kraj miał swoje 5 minut na scenie, przyszła pora na festiwalowe zdjęcia grupowe. Bardzo miłym zaskoczeniem dla nas było to, że pan akustyk podczas wykonywania wszystkich zdjęć postanowił puścić w tle krakowiaka, co wywołało ogromny uśmiech na naszych twarzach i było wspaniałym akcentem kończącym nasz dzień.

Dzień 10

Dzień dziesiąty rozpoczęliśmy od wyprawy do pobliskich sklepów. Po kilkugodzinnej przechadzce wróciliśmy do hotelu na lunch. Czas wolny przeznaczyliśmy na dopięcie swoich bagaży, co było próbą generalną przed końcowym pakowaniem (okazało się, że wcale nie było to łatwe). Punkt czternasta wymeldowaliśmy się z hotelu pozostawiając bagaże w “depozycie” i odciążeni wyjechaliśmy na dwudniową wycieczkę do FuYang District. Zakwaterowano nas w Jin Bi Wan Hotel, który od początku baaardzo przypadł nam do gustu! Po pysznym obiadku i krótkim odpoczynku wybraliśmy się na spacer po okolicy. Po pokonaniu co najmniej 50 metrów pierwsza para sokolich, a właściwie kruczych oczu wypatrzyła pobliskie centrum handlowe. Decyzja o wyznaczeniu punktu docelowego była błyskawiczna. Pomimo tego mieliśmy niepowtarzalną okazję poznania części tradycyjnej kuchni chińskiej w postaci egzotycznych dla nas produktów: przypraw, herbat, korzeni, grzybów, ryb, mięs, orzechów i innych. Był to jeden z nielicznych dni wolnych od koncertów.

Dzień jedenasty

Dzień rozpoczął się wczesnym śniadaniem oraz wymeldowaniem z hotelu. Po uformowaniu kolumny autokarów pojechaliśmy poznać inne oblicze Chin. Pokazano nam biedniejsze, ale równie interesujące miejsca. Mieliśmy okazję przejść się zaułkami chińskiej wioski, zobaczyć z bliska pola ryżowe, podejrzeć codzienne życie rolników. W ramach relaksu udaliśmy się w głąb lasu przepełnionego koncertem cykad na spacer, który zakończyliśmy nad urokliwym brzegiem rzeki. By wzmocnić swoje siły zawitaliśmy do lokalnej świetlicy, gdzie czekał nas pokaz sposobu przygotowywania tradycyjnych chińskich potraw oraz ich degustacja. Następnie zostaliśmy zaproszeni na obiad. Miłym akcentem kończącym całą biesiadę był krótki pokaz taneczny grupy ze Sri Lanki. Po przybyciu na miejsce koncertu okazało się, że jest on zorganizowany na wolnym powietrzu wśród pól. Ogromnym zaskoczeniem był występ grupy amerykańskiej, która zaprezentowała tańce nowoczesne w stylu klubowym. Wiązanka tańców podlaskich, w naszym wykonaniu, porwała publiczność oraz scenę – w dosłownym znaczeniu tego słowa. Po udanym występie pojechaliśmy do luksusowego hotelu na oficjalną kolację z organizatorami. Przyjęliśmy z radością, że rozłożone na schodach czerwone dywany czekały właśnie na nas. Po krótkich przemówieniach leaderów mogliśmy rozkoszować się różnorodnością serwowanych potraw, a nasze podniebienia choć na chwilkę wróciły do europejskich smaków…

Dzień dwunasty

Nasz kolejny poniedziałek w Chinach rozpoczęliśmy wycieczką do dawnego “miasteczka” poświęconego sztuce i nauce. Tam mieliśmy możliwość zasiąść w ławach jednej ze szkół opartych na filozofii Konfucjusza, a Michał miał okazję poprowadzić swoją pierwszą lekcję. Bezpośrednio ze szkoły przeszliśmy w kierunku ogrodów herbacianych. Widok stoków pokrytych krzewami herbaty zaparł nam dech w piersiach. Większość z nas zobaczyła herbatę w innej postaci niż ją znała do tej pory, a zdobyta wiedza na temat jakości poszczególnych listków krzewu da nam zapewne wiele do myślenia podczas codziennej porannej herbatki w Polsce. Na tle herbacianych tarasów zrobiliśmy sobie wspaniałą sesję zdjęciową.

Natchnieni wspaniałymi widokami i przeżyciami zaszliśmy na ziemię podczas lunchu w McDonaldzie i koncertu pod wielkim centrum handlowym. Oczywiście nie mogliśmy nie wykorzystać okazji i nie zrobić “małych” zakupów.

Dzień 13

Już od samego rana zapowiadało się ciekawie. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że następnego dnia będziemy uczyć się pisać po chińsku. Dotarliśmy do wioski, w której czekali już na nas uczniowie przygotowani do prezentacji podstaw chińskiej kaligrafii. Po teoretycznym opanowaniu podstaw zaproszono ns do zajęć praktycznych. Przystąpiliśmy do nich z wielką ochotą i zapałem, czego efektem były “misternie wymalowane” nasze prace. Profesorskie oko chińskich nauczycieli śledziło i korygowało każdy nasz ruch, co motywowało nas jeszcze bardziej. Wykonane prace, i nie tylko, zabraliśmy na pamiątkę.
Kolejnym punktem programu dnia był koncert. Druga część tańców rzeszowskich wywołała nie lada aplauz publiczności. Dowiedzieliśmy się, że dla większości mieszkańców odwiedzanych przez nas miejscowości była to pierwsza okazja spotkania kogoś spoza Chin. Być może z tego powodu dzisiejszy dzień przepełniony był taką serdecznością i gościnnością. Niewątpliwie pozostanie on na długo w naszej pamięci!

Dzień czternasty

W programie był to dzień bez koncertu, przeznaczony na wypoczynek, który mieliśmy spędzić w hotelu. Postanowiliśmy jednak, pomimo nieobecności naszych pilotek, że spędzimy go aktywnie. Po możliwości wyspania się aż do lunchu, wyruszyliśmy na pieszą wycieczkę. Naszym celem było tajemnicze “Hefang” czyli miejsce, w którym jak nam powiedziano, można było kupić pamiątki. Wyruszyliśmy w nieznane zaopatrzeni w elektronicznego przewodnika, który poprowadził nas najpierw przez egzotyczne dla nas osiedla mieszkaniowe (dowiedzieliśmy się przy okazji, że świetnie można suszyć pranie na liniach trakcji energetycznej przechodzącej nad uliczkami, którymi akurat szliśmy), potem przez zaułki małych domków zagubionych w zieleni parku miejskiego, by w końcu niespodziewanie znaleźć pod górą Yunju Mountain. Podjęliśmy wyzwanie i dzielnie pokonywaliśmy niezliczone stopnie schodów wijących się wśród fantastycznej zieleni. Nagrodą niespodzianką był punkt widokowy na panoramę miasta Hangzhou, rzeki Quiantang River i jeziora West Lake oraz pobliskiej pagody. Zmęczeni, ale szczęśliwi schodziliśmy ze wzgórza natrafiając po drodze na gromadkę radosnych dzieci bawiących się na dziedzińcu szkolnym. Już byliśmy gotowi zrobić sobie z nimi zdjęcie, gdy zadzwonił “szkolny dzwonek” (o dziwo była to miła dla ucha melodyjka) i wszystkie dzieci zniknęły w oka mgnieniu. Po dotarciu do celu i wyznaczeniu miejsca i czasu zbiórki, rozpierzchliśmy się pośród niezliczonych sklepików równie szybko jak te dzieci ze szkoły. Rozpoczęła się uczta dla naszych oczu i portfeli. Powrotna droga do hotelu nie była już tak forsowna,, lecz równie malownicza – szliśmy bowiem alejką wzdłuż rzeczki.
Podsumowując podczas kolacji dzisiejszy dzień, jednogłośnie orzekliśmy, że był on równie fascynujący, jak poprzednie dni zaplanowane przez organizatorów.

Dzień piętnasty

Ostatni dzień naszego pobytu w Hangzhou był również bardzo urozmaicony. Najpierw przybyliśmy do centrum rzemiosła artystycznego, gdzie uczestniczyliśmy w warsztatach z rękodzieła. Naszym zadaniem było wykonanie wycinanki – kogucika, z czym ku zaskoczeniu gospodarzy, poradziliśmy sobie doskonale, a przy okazji powspominaliśmy zajęcia techniczne ze szkoły podstawowej. Po zajęciach praktycznych mogliśmy podejrzeć jak pracują mistrzowie różnych rzemiosł. Do największych tutejszych ciekawostek można zaliczyć: tradycyjne chińskie parasolki, do wykonania których mistrz używał świeżych liści i kwiatów, ręcznie wykonane imbryki do parzenia herbaty, tkaniny farbowane barwnikami pozyskiwanymi z różnych roślin oraz niezliczone hafty, drewniane przedmioty użytkowe i ozdoby. Ale najbardziej zafascynowała nas kamienna rzeźba, przedstawiająca sportowców różnych dyscyplin olimpijskich, nad którą twórca pracował ponad rok i jeszcze jej nie ukończył. Niespodzianką dnia był pokaz starożytnej sztuki tai chi i możliwość treningu pod okiem mistrza. Jednak to nie była ostatnia atrakcja – później odbyliśmy jeszcze krótki rejs po kanale łączącym Hangzhou z Pekinem. Pełni wrażeń i w znakomitych humorach po raz ostatni na tym wyjeździe wystąpiliśmy przed publicznością prezentując naszego krakowiaka.
Był to również dzień podziękowań, rozstań i pożegnań zarówno z naszymi opiekunami, jak i z zaprzyjaźnionymi zespołami. Wieczór spędziliśmy na pakowaniu bagaży i przygotowaniach do podróży.

Dzień szesnasty

Z samego rana załadowaliśmy swoje skarby do luków autobusu i wyruszyliśmy na lotnisko Pudong w Szanghaju. Wcześniej czekała nas
ogromna niespodzianka. W holu spotkaliśmy pilotki z Changzghou, które postanowiły jeszcze raz pożegnać się z nami oraz
“odprowadzić” nas na lotnisko. I znowu niektórym “spociły się” oczy…

Odprawa bagażowo-paszportowa przebiegła w miarę sprawnie (z małymi wyjątkami – a to jakiś dron, a to lakier do paznokci, a to magnesiki…). Niewiele czasu upłynęło, aby po pożegnaniach nastąpiły powitania. Przy bramce odpraw do samolotu spotkaliśmy naszych przyjaciół z Rosji, którzy wracali tym samym rejsem. I choć wylot się opóźnił o godzinę,
było to niektórym bardzo na rękę. Dzięki wcześniejszej elektronicznej odprawie wszyscy mieliśmy miejsca blisko siebie. Podróż upłynęła nam spokojnie i w miłej atmosferze. Opóźnienie lotu z Szanghaju miało jednak swoje konsekwencje w Moskwie. Wstrzymywano dla nas samolot do Warszawy, a my w iście sprinterskim stylu przemieszczaliśmy się z Terminala F do Terminala D. Po osiągnięciu celu (i to w komplecie!) dumna z nas Pani Monika dopisała nam do dorobku koncertowego w Chinach równoważnik obydwu części “Rzeszowa” i połowy krakowiaka.

Wreszcie dotarliśmy do Warszawy i tutaj czekała nas niespodzianka dnia. Okazało się, że nasze bagaże zostały w Moskwie!!! Przedstawiciel przewoźnika bardzo grzecznie poinformował nas, że przylecą one jutro, następnym samolotem, ale za to zostaną dostarczone bezpośrednio do Zamościa. No cóż, pozostało nam jedynie przyjąć to do wiadomości, wypełnić stertę formularzy i wsiąść do czekającego na nas autokaru. Wracaliśmy z Chin z pustymi rękami, ale za to z bagażem niezapomnianych,
fantastycznych wspomnień i niesamowitych wrażeń.